9/16/2019 12:39:00 PM

Rodziców się nie wybiera, ale o swoim życiu mamy prawo decydować sami."Księżniczka" Lucyna Olejniczak. Recenzja.

Książka ta przenosi nas jakby w dwa  życia: z punktu widzenia małej dziewczynki Lenki oraz dorosłej już kobiety Leny. Ale historia dotyczy cały czas tej samej osoby z tą różnicą, że ta druga musi żyć wydarzeniami z przeszłości tej pierwszej. Nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że to, co wówczas jako male dziecko przeżyła, będzie miało tak ogromny wpływ na jej dalsze losy.


Akcja toczy się w czasach tzw. PRL'owskich. Lenka wraz z rodzicami mieszka w Krakowie na terenie Huty. Ma siostrę i brata... Na co dzień wiedzie normalne życie, odrabia lekcje i stara się spędzać tak czas, jak to na dziecko przystało. Bardzo lubi czytać książki, często odwiedza bibliotekę. Jej mama nie pracuje, siedzi w domu, zajmuje się dziećmi i gotuje, jednak najbardziej interesują ją plotki, ploteczki. Lubi zasiąść sobie na ławeczce przed blokiem i obgadywać inne osoby. Jak tylko była jakaś "osiedlowa aferka" od razu o niej wiedziała. Ponadto jest żoną cieszącego się dobrą opinią inżyniera. Wydawać by się mogło, że wszyscy razem wiodą spokojne, pełne miłości i wzajemnego szacunku życie. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna, ponieważ ojciec Lenki ma naprawdę dwie twarze. Praca pracą, jednak zdecydowanie zbyt często sięga "do kieliszka", co dobija się na wszystkich w domu. Alkohol dla niego to już taka codzienność. Musi wypić, bo jak to tłumaczy: zdenerwował się. Pod wpływem procentów wyżywa się na żonie, bez żadnych wyrzutów sumienia potrafi podnieść na wszystkich rękę. Dla niego nie ma znaczenia, czy to żona, córka, czy syn. Przy dzieciach wyzywa ich matkę, fundując im niekoniecznie dobry przykład. Przekleństwa są na porządku dziennym. A wieczorem dzieje się to najgorsze, czyli skradanie się do pokoju Lenki. Nie po to, aby dać córce buzi na dobranoc. Lezie tam po to, aby móc ją seksualnie wykorzystać.  Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że matka dziewczynki o tym doskonale wie i zamiast pomóc dziecku odgraża się, że następnym razem zadzwoni na milicję. Tych "następnych razów" była niezliczona ilość.


Po latach powraca do domu rodzinnego dorosła już Lena, Chce przekazać rodzicom  wiadomość, że wyjeżdża na stałe do Warszawy. Chciałaby ułożyć sobie wreszcie życie. U boku ma już swojego partnera, z którym poznała się w szpitalu pracując jako laborantka. Czy po latach sytuacja w rodzinie się zmieniła? Nie. Matka chyba na nic już nie liczy. W domu bród, nie sprząta, o siebie zresztą też nie dba. W dalszym ciągu daje się poniżać pijakowi. z punktu widzenia Leny zaś powróciły wspomnienia związanie z mieszkaniem tutaj. Niestety piętno z dzieciństwa wciąż tkwi w jej głowie. Nie radziła i w dalszym ciągu sobie z tym nie radzi. To jest taka głęboka dziura, z której bardzo ciężko się wykopać. Jedyne, co ją martwi to fakt, jak ojciec przyjmie tą informację do wiadomości. Tylko po to tu przyjechała. 

Jak zakończy się cała historia?


Co, co czytają moje książkowe recenzje wiedzą, że nie zdradzam tych typowo istotnych spraw, które mają wpływ na całą akcję. Gdybym tak robiła, nie wzbudziłabym w Was zainteresowania i znając życie na przeczytaniu wpisu by się skończyło.  "Księżniczka" mną wzburzyła. I to bardzo. Dawno nie przeżyłam tak wielu emocji na raz. Z jednej strony byłam bardzo ciekawa ogólnie całej historii i tego, jak Lena po latach załatwi sprawę z ojcem, z drugiej strony ją podziwiam. Za co? A no za to, że miała odwagę powrócić do domu, w którym toczyło się piekło za zamkniętymi drzwiami. Będąc na jej miejscu nie byłabym w stanie spojrzeć ojcu w oczy, ponieważ czułabym do niego wstręt i ogromną nienawiść za to, co mi zrobił. Trauma jest ogromna. Takie wydarzenia tkwią w głowie do końca życia. Matka to bym porządnie potrząsnęła, żeby się obudziła, ściągnęła różowe okulary i przestała dawać się tak traktować. Tak jak każdy, tak i ona zasługuje na szacunek. Jednak przymykać oko na to, co jej własny mąż robi z jej dziećmi to już dla mnie jest absolutnie nie do pomyślenia. Jedna taka sytuacja i wyrzuciłabym takiego na bruk. No ale co wtedy ludzie powiedzą? Ludzie - sąsiedzi, którzy po części też wiedzą, co się tak naprawdę dzieje w rodzinie, ala starają się nie wtykać nosa w nieswoje sprawy, aby nie obróciło się to przeciwko nim. Z panem inżynierem różnie bywa i nigdy nie wiadomo, czy się czasem nie zemści.
Jeśli Wy, drodzy czytelnicy, jesteście w stanie przyjąć do wiadomości tematykę dotyczącą psychicznego oraz fizycznego znęcania się nad najbliższymi to polecam "Księżniczkę". Książka nie jest w sposób drastyczny napisana, sceny, w których mowa jest o molestowaniu Leny przez ojca nie jest opisana wprost. Z kontekstu można się domyśleć, o co chodzi.


Wiadomo, "rodziców się nie wybiera", ale zawsze mamy prawo do wolności i nietykalności w każdym wieku. Nie bójmy się rozmawiać o tym, co się dzieje u nas w rodzinie i prosić o pomoc. Jeden gest i jedno słowo czasami może uratować naszą teraźniejszość i pomóc otworzyć drzwi do spokojnej i szczęśliwej przyszłości.



11 komentarzy:

Dziękuję za komentarz.