3/03/2023 11:55:00 AM

MIYA Cosmetics BODY. lab Naturalny Dezodorant w Kremie. Moje pierwsze wrażenie.

 Dezodoranty w kremie ostatnio podbijają rynek kosmetyczny. Jest o nich głośno i ponoć jest to najlepiej działający zamiennik tradycyjnych dezodorantów, które są nam znane. Osobiście stosuje zamiennie antyperspiranty kulkowe i w sprayu. Nadszedł zatem czas na moje pierwsze próby z dezodorantem w kremie. A wszystko dzięki jednemu z produktów, który znalazł się w ostatniej edycji od Pure Beauty Really Lovely, który miałam okazję dostać do testów.


 Z marką MIYA bliżej miałam styczność dzięki pudełkom od PB. W ofercie możemy znaleźć kosmetyki zarówno do pielęgnacji ciała jak i włosów. Już kilka mam w swojej łazience i mam na ich temat naprawdę bardzo pozytywne odczucia. Ucieszył mnie fakt, że będę miała okazję poznać kolejny kosmetyk od Miya, zwłaszcza, że jest to Naturalny Dezodorant w Kremie, który już od dawna chodził mi po głowie.


Tubka o pojemności 30 ml kojarzy się raczej kremem niż z dezodorantem, ale przecież to ma być dezodorant w kremie więc forma tubki jest jak najbardziej na miejscu. Bazą do stworzenia formuły posłużyło tutaj połączenie masła shea i skrobi z tapioki. Masło ma tu działać nawilżająco i możemy często spotkać ten składnik w produktach do pielęgnacji. Działa zazwyczaj bardzo regenerująco. Producent zachęca do stosowania  dezodorantu nawet bezpośrednio po depilacji, gdyż nie podrażnia on skóry. Natomiast skrobia z tapioki ma zapewniać efekt "wysuszenie". Zapobiega nieprzyjemnemu zapachowi i nieestetycznym plamom na ubraniach powstałych podczas procesu pocenia się.


Jest to produkt w 100% naturalny i w jego składzie nie znajdziemy żadnych zbędnych składników. Odpowiedni dla Vegan i nie jest testowany na zwierzętach. Na samej tubce znalazłam informację, że stosować go można na kilka sposobów. Docelowo ma to być dezodorant i również spełniać takowe funkcję. Jednak w przypadku opcji krem można go stosować na wielu częściach ciała. Np. pod biustem, w pachwinach. Możemy również smarować nim chociażby stopy i dłonie. A że jest to naturalny produkt z masłem shea to idealnie sprawdzi się jako krem łagodzący po depilacji.


Skład i opakowanie jest na pierwszy rzut oka super dostosowane do produktu. Ale gdy już doszło do pierwszego testu nieco się rozczarowałam. Krem jest tak gęsty, że nie idzie go wydobyć z tubki tak łatwo jak zwyczajny krem chociażby do rąk. Formuła jest bardzo gęsta i oporna. Potrzeba użycia obu rąk i dość konkretnej siły aby móc wydobyć niewielką ilość produktu. Jest to uciążliwe, gdyż zazwyczaj potrzebna jest chwila do posmarowania pach, a tu co najmniej schodzi kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że na tubce jest informacja, iż w celu łatwiejszego wydobycia produktu trzeba ogrzać tubkę w rękach lub za pomocą ciepłej wody do co najmniej 20 stopni. I wtenczas faktycznie cały proces idzie nieco łatwiej. W zapachu przypomina mi bardzo znany wielofunkcyjny krem dla całej rodziny, jest delikatnie pudrowy. Formuła dość treściwa i podczas rozsmarowania idzie nieco opornie (zapewne ze względu na zawarty talk, który za zadanie ma wysuszać skórę). Do plusów na pewno zaliczę efekt łagodzenia. Świeżo po depilacji nic nie pieczę i ma się poczucie ukojenia skóry. Lecz jeżeli chodzi o efekt ochrony to niestety rewelacji nie zauważyłam. Ja niestety od lat borykam się z nadmierną potliwością i potrzebuje w tym temacie naprawdę czegoś bardzo mocnego w działaniu, by pozbyć się nieprzyjemnego zapachu i mokrych plam. Krem działa, ale na mnie za słabo. Zatem stosuje go, gdy jestem w domku. Na siłowni niestety sprawdza mi się dość słabo.
Nie przekreślam tego produktu, bo nie jest on zły. Po prostu jak da mnie nie jest najlepszy. Każda z nas jest inna i to, że u mnie się nie do końca sprawdził wcale nie oznacza, że tak samo będzie w Waszym przypadku. Spróbujcie i oceńcie sami, zwłaszcza że akurat w tej chwili jest ten produkt przeceniony aż o 50%. Zachęcam do wypróbowania i wykreowania własnej opinii. Zakupić można TU.




Brak komentarzy:

Dziękuję za komentarz.