5/19/2021 09:04:00 AM

Alfred Siatecki "Zaproszenie na śmierć". Recenzja.

Przyszedł czas na kolejną recenzję książkową. W poprzednim wpisie wspominałam o kilku nowościach z Wydawnictwa Oficynka, które miałam okazję poznać. A więc dziś mowa będzie o Alfredzie Siateckim, a konkretnie o jego dziele jakim jest kryminał "Zaproszenie na śmierć".

Z twórczością autora nie miałam wcześniej styczności, a jak się później okazało książka, która trafiła w moje ręce jest czwartą częścią serii o dziennikarzu śledczym Danielu Jungu. Nie lubię zaczynać serii od środka, czy w odwrotnej kolejności. Zazwyczaj staram się rozpoczynać czytanie od pierwszego tomu i jeżeli dana tematyka mnie interesuje to wtedy kontynuować tą przygodę czytelniczą. Co do tej sytuacji szczerze mówiąc mam mieszane uczucia. Niby rozpoczęcie czwartej części z jednej strony mi nie przeszkadzało, ale z drugiej miałam pewne wątpliwości. O tym w dalszej części wpisu.


Bezlitosny szlak mordercy

W apartamencie profesora inżynierii biometrycznej Bolesława Witkowskiego znaleziono zwłoki kobiety, a on sam znika bez śladu. Komisarz Jacek Syski zaczyna drobiazgowe śledztwo. Dochodzi jednak do kolejnych brutalnych morderstw, a sprawa coraz bardziej się komplikuje. Na pomoc policji przychodzi Daniel Jung.

Taki opis znajdziemy na okładce książki. Kiedyś wspominałam, iż nie przepadam za kryminałami, ale staram się otwierać na  nowe gatunki i poniekąd w większości przypadków ta przygoda z nowym gatunkiem literackim nawet okazuje się udana. Tak było i w tym przypadku.

Wizualnie okładka bardzo mi się spodobała. Ta kolorystyka zdecydowanie do mnie przemawia. Motyw zresztą też, co chyba udało mi się uchwycić na zdjęciach. Uważam, że autor ma wiedzę i umiejętności decydujące o tym, że napisana historia potrafi wciągnąć. Niekiedy jednak nadmiar postaci i ich mieszanie pod względem różnorodności charakterów i chwil w których się pojawiały w książce u mnie powodowało uczucie zagubienia. Zdarzyło się, iż musiałam raz jeszcze się cofnąć do konkretnego momentu i przeczytać go raz jeszcze, gdyż zgubiłam wątek. Właśnie dlatego wcześniej napisałam, iż mam mieszane uczucia odnośnie tego, iż jest to czwarty tom. Być może, gdybym miała do czynienie z poprzednimi częściami, albo jakąś inną książką autora to zdecydowanie byłabym przyzwyczajona do takiego stylu pisania. Mogłoby mi to uprościć proces czytania i łatwiejszego odnalezienia się w danej historii.

Mimo tych małych uwag z  mojej strony uważam, iż warto sięgnąć po tą książkę. Ci, którzy lubią serie o śledztwach, morderstwach i ciągłych zawiłych zagadkach detektywistycznych powinny się tu odnaleźć jak ryba w wodzie. Można tu też znaleźć niektóre ciekawostki kulturowe Niemiec, ponieważ jest tu o nich mowa. Tak więc dla każdego coś miłego. 

Za możliwość recenzji dziękuję Wydawnictwu Oficynka.


Swego czasu tu na blogu bardzo często pojawiał się temat reklamy. Ostatnio będąc w księgarni zwróciłam uwagę na to w jaki sposób są eksponowane książki. Oczywistym jest, że muszą mieć jakieś właściwe ułożenie by obsługa jak i klient mogli je w łatwy sposób odnaleźć. Niektóre tytuły, chociażby nowości, wymagają szczególnej ekspozycji by przyciągnąć wzrok klienta.  I tutaj w grę wchodzą wszelkiego rodzaju  stojaki, półki, standy oraz ekspozytory.  Przejrzałam oferty tego typu w internecie i natrafiłam na firmę ST Print, która ofiaruje tego typu rzeczy. Mają gotowe przykładowe oferty, z których możemy coś dla siebie wybrać., al;e także są otwarci na realizację pomysłów klienta. Więc, jeżeli mamy jakiś biznes stacjonarny, w którym liczy się pierwsze wrażenie wzrokowe, to warto przemyśleć tego typu ofertę.


Brak komentarzy:

Dziękuję za komentarz.