6/16/2021 01:34:00 PM

Nie ważne ile razy upadasz, ważne, że się podnosisz. Agata Polte "Na przekór". Recenzja.


Uwielbiam czytać. Jest to jedna z niewielu czynności, która chyba nigdy mi się nie znudzi. Cenię te chwile ciszy i relaksu, zadumy i skupienia. Utożsamiam się z bohaterami, przeżywam ich rozterki, wzloty i upadki, żyje ich życiem. Najczęściej sięgam po lekkie i przyjemne lektury, gdyż takie najbardziej lubię. Ostatnio na blogu pojawiło się sporo recenzji książkowych. Mój gust czytelniczy nieco się zmienił i już nie boję się sięgać po nowe dotychczas nieznane gatunki. Z sentymentem jednak powracam do pozycji, które są przepełnione emocjami, lekkie, a zarazem takie życiowe. O jednej z takich książek dziś Wam opowiem.


Tytuł: "Na przekór"
Autor: Agata Polte
Wydawnictwo: Zysk i S-KA
Data premiery: 25.06.2019 r.


Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Z tego, co zdążyłam się dowiedzieć ma ona na swoim koncie jeszcze powieści "To, czego nie widać" i "Nowe jutro". Już teraz Wam zdradzę, że z pewnością sięgnę po te książki, gdyż moje spotkanie z "Na przekór" uznaje za udane.

Często lekturę oceniam po okładce. Nie mam tu na myśli tzw. streszczenia, które zazwyczaj można znaleźć z tyłu. Chodzi bardziej o pierwsze "spotkanie" wzrokowe. Tu szata graficzna mnie do siebie przyciągnęła.  Brązy i motyw jesienny wpadły mi w oko. Tak samo i tytuł. Zaintrygował i miałam ochotę poznać tą historię.


Główna bohaterka Laura jest uczennicą ostatniej klasy maturalnej. Mieszka z babcią i dwoma pupilami. Ojciec zostawił rodzinę, gdy była jeszcze mała. Mama długi czas nie mogła się pozbierać, a gdy mogło by się wydawać, że wszystko wróci na swoje tory postanawia wyjechać do Anglii. Obiecuje córce, że ją do siebie zabierze, gdy tylko się urządzi na nowym miejscu. Przez jakiś czas dziewczyna żyje złudzeniami, że ten moment w końcu nastąpi i znów wraz z mamą będą tworzyć rodzinę. Tymczasem muszą z babcią jakoś sobie radzić, dlatego w wolne od szkoły Laura dorabia w klinice weterynaryjnej. Pozostały czas dzieli pomiędzy wolontariatem w schronisku dla zwierząt, a swoim wieloletnim przyjacielem Adamem. Miała w swoim życiu jedną, jak wydawało jej się na tamten czas przyjaciółkę, z która będą razem na zawsze. Życie jednak zweryfikowało przyjaźń i okazało się, że właśnie wtedy, gdy dziewczyna potrzebowała wsparcia z jej strony została ona pozostawiona sama sobie. Zupełnie przypadkowo spotyka na swojej drodze Filipa. Chłopak musi się postarać, aby dziewczyna się otworzyła przed nim. Zaczynają się spotykać i wydawać by się mogło, że wszystko się poukładało. Życie jednak pisze inny scenariusz i jeszcze nie raz Laura będzie musiała się zmierzyć z przeszłością.


Powieść pochłonęłam będąc na urlopie. Należy zaliczyć ją do gatunku młodzieżowych, lecz myślę, że dorosłym także może się spodobać. Na pierwszy rzut oka jest to zwykła historia napisana prostym językiem. Bez wydziwień, bez niezliczonej ilości bohaterów i zagmatwanej narracji. Ja jednak dostrzegam tu coś innego. Laura, jako główna postać powieści została pokazana w sposób, który ma być motywacją dla tych, którzy zbyt szybko się poddają. Dla tych, którzy uważają, że spotyka ich w życiu tylko to, co najgorsze. Przeszłość potrafi nieźle dać w kość. Możemy się rozsypać na milion kawałków, a gdy już się poskładamy i zaczniemy życie od nowa wszystko powraca jak bumerang. Pomimo ciężkiej sytuacji rodzinnej i finansowej dziewczyna się nie poddaje. Chroni i otacza opieką ludzi, na których jej zależy. Dąży do postawionych celów. Walczy na przekór wszystkiemu!

Z ciekawości zerknęłam na kilka recenzji tej książki i zdziwiły mnie negatywne opinię. Zarzucono autorce brak polotu, prymitywny schemat i zbyt prostą narracje. Ale ja uważam, że w tej prostocie jest sens. W tej narracji jest życie. W tej historii są emocje. Każdy widzi to, co chce zobaczyć. Według mnie książka warta jest przeczytania i polecenia, co też z miłą chęcią zrobię. Za możliwość zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-KA. Pani Agato, dla Pani szczególne podziękowania i gratulacje. Z pewnością jeszcze sięgnę po Pani twórczość. Życzę dalszych sukcesów i rozwijania pasji, jaką jest pisarstwo na przekór wszystkiemu.


Pogoda nas rozpieszcza, a zatem każdą wolną chwilę staram się spędzać na dworze. Teściowa ma swój dom, o którym ja póki co tylko marzę. Uwielbiam delektować się kawą na tarasie, który już ma trochę lat ale doskonale spełnia swoją funkcję. Mamy tam altankę, która usytuowana jest na betonie. Podczas ostatnich odwiedzin dowiedzieliśmy się, że  teściowa myśli o temacie, jakim jest szlifowanie posadzki betonowej. Obecna ma trochę lat i warto by było nieco ją odświeżyć. Znaleźliśmy firmę która w swojej ofercie posiada nie tylko naprawę, ale także wzmacnianie takowych powierzchni w momencie gdy takowe tego potrzebują. W początkowej fazie nawierzchnia jest fachowo zdzierana, a następnie wyrównywana. Wiadomo, że koszt takiej usługi jest zależny od kilku czynników takich jak chociażby stan posadzki i jej  powierzchnia. Wiemy jednak, że nic nie zastąpi kawusi wypitej na własnym pięknym tarasie, więc warto w takie fachowe usługi inwestować.