5/21/2018 02:12:00 AM
Sattva Ziołowa Odżywka do włosów Mango. Moje pierwsze spotkanie z ajurwedyjskimi kosmetykami z Indii.
Hej kochani. Dziś przychodzę do Was z kolejnym kosmetycznym postem. Tym razem zrecenzuje odżywkę do włosów marki Sattva, którą miałam okazję testować w ciągu ostatniego miesiąca.
Mam długie i dość cienkie włosy. Ci, którzy widzą je po raz pierwszy zawsze zazdroszczą mi tego, że są długie i proste. Niestety wszystko, co na pierwszy rzut oka wygląda dobrze niekoniecznie musi takie być. Owszem, mam długie włosy, ale są one bardzo cienkie. Nigdy nie używałam prostownicy, a z natury mam je proste jak deska. Od zawsze marzyłam o kręconych włosach (ale tak to już chyba jest, że dostajemy od matki natury coś zupełnie odwrotnego od tego, czego chcemy). Może niektórzy uznają tę cechę za wielki plus, ale uwierzcie, że aż tak fajnie też nie jest.
Są dni o i okazję, gdy chcę moje włosy trochę podkręcić i ułożyć. Wtedy często sięgam np. po wałki na włosy, bądź lokówkę by nadać im trochę objętości. Niestety co bym nie robiła, po kilku chwilach mam znów proste włosy i ani śladu po lokach, a żaden lakier nie jest w stanie je poskromić.
Poza tym moje włosy bardzo szybko się przetłuszczają. Jeżeli umyje je z rana, to wieczorem już nie wyglądają na zbyt świeże. Szybko się plączą i nie każdy kosmetyk daje sobie z nimi radę. Dlatego też ciągle poszukuje czegoś, co odpowiednio zadba o moje włosy.
W poszukiwaniu nowości trafiłam na stronę sattva.pl. Jest to producent kosmetyków naturalnych. Nie znajdziemy w nich SLS, SLES, Peg i parabenów. Producenci coraz częściej stawiają na naturalny skład w swoich wyrobach, dlatego też w tym przypadku uważam to za spory plus.
Firmę cechuje połączenie 5000 letniej tradycji i rytuałów ajurwedyjskich w połączeniu z nowoczesną wiedzą. Kosmetyki produkowane są w Indiach i są to produkty do pielęgnacji ciała, włosów, twarzy, a także ręcznie robione kadzidełka.
Miałam okazje wypróbować Sattva Odżywkę do włosów mango.
Odżywkę otrzymujemy w opakowaniu 210 ml. Przeźroczysta tuba pozwala na kontrolowanie zużycia produktu, co jest sporym plusem. Szata graficzna jest stonowana. Etykieta w kolorze kremowym z najważniejszymi informacjami: nazwą producenta, nazwą produktu w dwóch językach, oraz obrazkiem mango, który jest głównym bohaterem naszej maski.
Maska przychodzi do nas zafoliowana, więc nie ma możliwości by produkt się rozlał, lub uszkodził w transporcie. Buteleczka posiada zamknięcie na klik w kolorze złotym. Niestety jest dość delikatne i trzeba uważać. Po zdjęciu folii ochronnej otworzyłam buteleczkę po raz pierwszy i jeden zawias, na którym trzyma się górna część zamknięcia ułamała się. Widać to na zdjęciu poniżej.
Nie przeszkadza to oczywiście w użytkowaniu, ale trzeba uważać, by nie urwać drugi zawias. To taki mały minusik, na który trzeba uważać. Odżywka jest w kolorze białym i w świetle słonecznym ma taki perłowy odbłysk (przynajmniej mi się tak wydaje). Na zdjęciu tego oczywiście nie udało mi się wychwycić, więc będziecie musieli uwierzyć mi na słowo. Konsystencja jest gęsta, ale nie ma problemu z jej wydobyciem z butelki. Dobrze się rozprowadza.
Ogromnym plusem jest zapach. Pachnie przepięknie. Przypomina świeże, dojrzałe mango. Słodkie, ale nie do przesady. Po użyciu zapach ten utrzymuje się na włosach jeszcze przez dłuższą chwilę, więc uwielbiam się nim rozkoszować.
Jak już wspominałam na początku posta produkty Sattva są kosmetykami naturalnymi. Odżywka oprócz mango zawiera także aloes i mleko z hibiskowca, które wspólnie tworzą duet nawilżający. Dlatego też nosi miano ziołowej.
Produkt nanoszę na włosy po umyciu ich szamponem i zostawiam na 4-5 minut. Nieraz poprzez cudny zapach trzymałam ją na głowie nawet dłużej. Po czym dokładnie spłukuje. Odzywka jest przeznaczona do każdego rodzaju włosów. Ciekawostką jest także to, że produkt świetnie zmywa olejki. Ja nie olejuje moich włosów i jeszcze wciąż próbuję się przekonać do tego typu zabiegów, dlatego też nie powiem wam, czy jest to prawda.
Moje włosy po zastosowaniu odżywki są miękkie, lśniące i nie mam problemu z ich rozczesywaniem (a z tym bywa u mnie rożnie). Zauważyłam też, że już mi się nie elektryzują. Niestety efektu mniej przetłuszczających się włosów nie zauważyłam, a bardzo na to liczyłam, że w końcu znajdę kosmetyk, który mi pomoże pozbyć się tego problemu. Niemniej jestem z niej zadowolona. W cenie 30 zł otrzymujemy wydajny produkt, który się sprawdza. A zapach jest przecudny. To było moje pierwsze spotkanie z firmą Sattva i raczej nie ostatnie. Chętnie sięgnę po inne ich produkty w przyszłości.
Czy mieliście okazję wypróbować ajuwerdyjskie kosmetyki? Jakie macie o nich zdanie?
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń