10/18/2022 01:36:00 PM

Całonocna pielęgnacja od Biolaven Organic

 Nadszedł czas na przedstawienie kolejnego produktu, który miałam okazję poznać dzięki serii Collect Memories od Pure Beauty. Ostatnio coraz częściej sięgam po maseczki, bo jest to mój ulubiony obszar pielęgnacji. Jest to czas dla mnie, w którym się relaksuje i odprężam. Produkt, który Wam dzisiaj zrecenzuje pod tym względem jest nieco inny. Dlaczego? Już za chwilę się przekonacie.

Biolaven Organic


Jest to polska marka znana z tego, że tworzy naturalne kosmetyki. Po raz pierwszy miałam do czynienie zarówno z marką, jak i z tego typu produktem.

 A jest nim całonocna maseczka wygładzająco-rozjaśniająca.


Zacznę od opakowania, które z pewnością przykuwa uwagę. Niby zwyczajne i kartonowe, ale jest jak "origami". Podczas otwierania naszym oczom ukazują się obrazy owoców i ziół, które zostały użyte do stworzenia danego produktu. A skoro już jesteśmy przy składzie to jest w nim m.in.: 

  • ekstrakt z sycylijskich białych winogron, który zawiera mieszankę kwasów organicznych mających działać delikatnie złuszczająco;
  • resweratrol mający działanie antyoksydacyjne. Przeciwdziała wolnym rodnikom, które są niebezpiecznymi substancjami zagrażającymi zdrowiu;
  • kwas hialuronowy wpływający na elastyczność i młodość naszej cery;
  • olejek lawendowy, który wpływa relaksacyjnie.

Maseczka jest w szklanym opakowaniu. Prezentuje się dość ładnie i solidnie. Jednak trzeba uważać, bo jest to szkło, więc jeżeli będziemy chcieli zabrać go w podróż, to warto pomyśleć o jakimś dodatkowym zabezpieczeniu. Po odkręceniu zakrętki (tworzywo PP) ukazuje się nam najpierw sreberko służące jako zabezpieczenie. 

Całonocna maseczka jest czymś nowym w mojej pielęgnacji. Produkt ten używamy jak w przypadku standardowej maseczki z wyjątkiem końcowego etapu, czyli zmycia. Tu się tego zwyczajnie nie praktykuje. A więc, po wieczornym oczyszczaniu twarzy nakładamy maskę na twarz, dekolt i szyje. I to tyle. Kładziemy się spać i śnimy kolorowe sny, a tym czasem maseczka za nas "pracuje". Działa  dwufunkcyjnie: dzięki kwasom rozjaśnia i złuszcza, a następnie dogłębnie nawilża, co wpływa na uelastycznienie skóry. Po przebudzeniu standardowa poranna pielęgnacja wystarcza, by oczyścić twarz po nocy i usunąć ewentualne pozostałości maseczki.

Producent zaleca stosować maseczkę 2-3 razy w tygodniu. Mam za sobą ok. 5 użyć. Przyznam, że świetnie mi się komponowało użytkowanie tej maseczki z peelingiem kwasowym, o którym opowiadałam w poprzednim poście. Stosowałam te produkty naprzemiennie. Konsystencja jest bardzo przyjemna. Coś pomiędzy lejącą, a kremową. Bezproblemowo się rozprowadza. Wyczuwalny jest zapach przede wszystkim winogrona i olejku lawendowego. Ten ostatni świetnie relaksuje przed zaśnięciem. Maseczka szybko się wchłania, więc można praktycznie od razu odpływać w krainę Morfeusza. Nazajutrz skóra jest nawilżona i promienna. Wygląda na wypoczętą i rozjaśnioną. Jest to bardzo dobra całonocna baza pod makijaż.

Lubicie maseczki? 

Mieliście okazję stosować maseczki całonocne?

3 komentarze:

  1. Fenomenalny skład. Dobrze, że jest ty kwas hialuronowy, który lubię w kosmetykach tego typu. Plus lawenda - no Paaaaani, relaks na noc, jak nic 😁 nakładasz, czasem po całym dniu człowiek jest zmęczony, ale warto. I nawilży, popracuje na skórze, a my sobie śpimy i czekamy na efekty 😍 świetna recenzja ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię tę maseczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie otworzyłam tej maski, ale kilka dziewczyn mi pisało że jest mega

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.