3/28/2017 04:28:00 PM
Nowości od Selfie Poject
Hej! Dawno mnie tu nie było, ale natłok różnych spraw niestety dał się we znaki. Biorę się w garść i przychodzę do Was z nowym postem. A co w nim będzie dowiecie się za chwilkę.
Dzięki uprzejmości Selfie Project miałam możliwość przetestowania ich nowości, a są nimi:
O kosmetykach Selfie Project ostatnimi czasy zrobiło się bardzo głośno. Na blogach aż się roi od opinii na ich temat, więc byłam bardzo ciekawa jak się sprawdzą u mnie.
Cała linia została stworzona przez specjalistów z myślą o bardzo wymagającej młodej cerze. Rzadko kto w okresie dojrzewanie nie boryka się z problemami skórnymi. Pryszcze, zaskórniki, błyszczenie skóry spowodowane nadmiarem sebum. To wszystko niestety obniża naszą samoocenę. Wycofujemy się, zamykamy w sobie i wolimy samotność od towarzystwa.
W XXI wieku młodość nie musi tak wyglądać;) Z pomocą przychodzą kosmetyki Selfie Project.
Dzięki uprzejmości Selfie Project miałam możliwość przetestowania ich nowości, a są nimi:
- Krem CC
- Maseczka #NoStress
- Chusteczki #NoMakeUp
O kosmetykach Selfie Project ostatnimi czasy zrobiło się bardzo głośno. Na blogach aż się roi od opinii na ich temat, więc byłam bardzo ciekawa jak się sprawdzą u mnie.
Cała linia została stworzona przez specjalistów z myślą o bardzo wymagającej młodej cerze. Rzadko kto w okresie dojrzewanie nie boryka się z problemami skórnymi. Pryszcze, zaskórniki, błyszczenie skóry spowodowane nadmiarem sebum. To wszystko niestety obniża naszą samoocenę. Wycofujemy się, zamykamy w sobie i wolimy samotność od towarzystwa.
W XXI wieku młodość nie musi tak wyglądać;) Z pomocą przychodzą kosmetyki Selfie Project.
"Twoja cera jest piękniejsza i wizualnie gładsza - w każdej chwili gotowa na Selfie."
Krem CC zapewni nam (informacja jest umieszczona na opakowaniu):
# Efekt Glamour
#wygładzanie
#nieskazitelna cera
Szczerze mówiąc sama nazwa Krem CC od razu skojarzyła mi się z bardzo popularnymi w ostatnim czasie kremami typu BB. Zwłaszcza, że kolorem i konsystencją bardzo przypomina tego typu kosmetyk. Jest to kosmetyk o kremowej lecz nie za gęstej konsystencji. Kolor kojarzy mi się z najjaśniejszym odcieniem podkładu. Po nałożeniu na twarz bardzo łatwo się rozprowadza i pokrywa twarz delikatną i bardzo lekką warstwą. Brak efektu maski, tylko wyrównany kolor twarzy. Kosmetyk przepięknie pachnie pomelo (inaczej nie umiem tego zapachu opisać; kto zna ten będzie wiedział). Miałam kilka zdjęć kremu na ręce, żeby pokazać wam jak się prezentuje konsystencja, ale niestety wyszły za ciemne i nie udało mi się uzyskać pożądanego efektu. Myślę, że opis był wyczerpujący.
Moja opinia:
Uważam, że krem z pewnością sprawdzi się u osób z niedoskonałościami skóry. Już niewielka jego ilość ujednolica odcień naszej cery. Kosmetyk nie obciąża i nie zatyka porów. Szybko się wchłania i nie zostawia lepkich śladów. W składzie kremu znajdziemy Bio-Aktywny Węgiel, który oczyszcza i zwęża pory, matuje i walczy z niedoskonałościami. Efekt Glamour zapewniają nam FotoCzułe Pigmenty, co sprawia, że wyglądamy świeżo i pewni siebie - gotowi na selfie! Produkt nie zawiera parabenów, SLS i SLES, oleju parafinowego. Jest przebadany dermatologicznie. Polecam z czystym sumieniem, bo u mnie się sprawdził!
Chusteczki #NoMakeUp
#demakijaż
#oczyszczanie
#mat
Kolejnym produktem, który testowałam jest opakowanie chusteczek do demakijażu. Lubię makijaż delikatny lecz nawet on wymaga dobrego środka, który bezproblemowo go usunie. Bardzo lubię używać do tej czynności płynów, najczęściej są to wody micelarne. Chusteczki są mi niezbędne zawsze, kiedy jestem np. w podroży, a zabranie ze sobą dość sporej buteleczki jest problemem. Opakowanie chusteczek #NoMakeUp jest bardzo malutkie, więc nie zajmie nam w torebce wiele miejsca. Zawiera 10 chusteczek nawilżonych o świeżym zapachu. Zawierają naturalne składniki, takie jak BioSiarkę, która ma za zadanie przeciwdziałać bakteriom powodującym trądzik, oczyszczać cerę z nadmiaru sebum i normalizować jego wydzielenie. Young Oat - proteiny owsiane, nawilżają i łagodzą podrażnienia i zaczerwienienia. Produkt ma tylko naturalne składniki i żadnej chemii. Nie zawiera także alkoholu. Posiada praktyczne zapięcie, które po kolejnej wyciągniętej chusteczkę pozwala hermetycznie je zamknąć.
Moja opinia:
Lubię te chusteczki, jednak u mnie zagoszczą raczej tylko podczas podróży w bagażu podręcznym. Usuwają sebum i zanieczyszczenia. Nie zauważyłam żadnych skutków ubocznych (typu podrażnienie, swędzenie skóry). Niestety podczas demakijażu oczu musiałam nieco bardziej potrzeć nad okolica oczu. Codziennie w moim makijażu używam kredki na dolnej części oka. Chusteczką dość ciężko jest wyczyścić tamten fragment, lecz nie jest to niemożliwe. Jeżeli chodzi o minusy to tylko ten malutki szczegół mogę uznać za wade produktu, reszta na plus.
Maseczka #NoStress
#złuszczanie
#wygładzanie
#oczyszczanie
#przeciw niedoskonałościom
Do przetestowania otrzymałam próbkę maseczki. I powiem wam, że bardzo żałuję, że nie był to pełnowymiarowy produkt. Już wam tłumaczę dlaczego mnie ta maseczka tak urzekła:) Otóż konsystencja była idealna, nie za płynna nie za gęsta. Super się rozprowadzała. Produkt zawiera Mineralną Glinkę Kaolin, co odczuwało się podczas nakładania. Mam tu na myśli konsystencję. Nie wiem jak wy, ale ja zawsze wyczuwam gdy produkt ma w swoim składzie glinkę. Działa na skórę oczyszczająco, neutralizuje toksyny i daje uczucie odprężenia i relaksu.
Po użyciu maseczek oczyszczających zawsze mam wrażenie skóry ściągniętej i nieco odwodnionej, suchej (mimo to, że z natury moja cera jest mieszana, a wręcz tłusta). Po zrobieniu sobie maseczki z tego produktu nie miałam uczucia ściągnięcia, wręcz wraz z uczuciem oczyszczenia czułam, ze skóra jest nawilżona (nie tłusta). W składzie możemy spotkać również Węgiel BioAktywny, który pojawił się już w kremie CC.
Jeszcze jedną ciekawostką na temat tego produktu z wami się podzielę. Zazwyczaj maska z glinki po upływie 5-10 min. po nałożeniu wysycha i można powiedzieć "kamienieje". Ściąga nam twarz i nie możemy nic powiedzieć, bo to krępuję nam mówienie, o ile można to w ten sposób określić. Ta maseczka po upływie 10 minut wyschła na mojej twarzy, lecz nie "skamieniała". Najciekawsze jest to, że nieco popękała i wystarczyło nieco zahaczyć ją paluszkiem, a odpadała sama niczym "tynk ze ściany". Może nie jest porównanie, godne użycia przy opisie kosmetyku, ale tak właśnie było. Mi się ten efekt bardzo podobał;) Skóra była dobrze oczyszczona, wygładzona i nawilżona. Nie zauważyłam też, żeby po takim oczyszczeniu na skórze przez dłuższy czas pojawiały się jakieś niedoskonałości. Także w 100% polecam osobom borykającym się z tego typu problemami skórnymi.